Miał nadzieję, że znowu ją spotka. Zaintrygowała go nie tylko jej uroda ale przede wszystkim to, jak na niego patrzyła. Nie z przesadnym uwielbieniem. Nie jakby był jedynym facetem na tej planecie ani nie tak jak na kogoś popularnego, kogo chce się pożreć wzrokiem. Patrzyła na niego z pewnego rodzaju przestrachem a może i ze wstrętem? Nie potrafił tego sprecyzować. Nie był w jej typie? A może po prostu był rozpoznawalny a jej to ciążyło? Nie wiedział, ale bardzo chciał się dowiedzieć dlatego już od kilku minut krążył po jadalni z każdą minutą coraz bardziej przybliżając się do drzwi dzielących kuchnię od owego pomieszczenia. Właśnie powstrzymał się by nie zajrzeć przez okrągłe okienko w drzwiach a wszystko po to, by upewnić się czy Anastasia faktycznie tam jest, ale nie zdążył bo oberwał drzwiami prosto w twarz. Na jego nieszczęście otwierały się właśnie w tę stronę…
Od rana przeczuwała, że coś się wydarzy choć pozornie wszystko układało się pomyślnie. Kiedy Meredith zapytała, czy by jej nie zastąpiła Ana od razu się zgodziła. Kilka dodatkowych godzin bez wątpienia jej się przyda. Skierowała się do wyjścia by zanieść śniadanie do stolika starszych państwa, ale otwierając drzwi napotkała na opór… w postaci słynnego pana bramkarza. Nie dość, że przyłożyła mu drzwiami i to dość porządnie to o mało co oblałaby go kawą którą on odruchowo próbował złapać. Nie wspomni już o tym, że pośliznął się na jajecznicy i wylądował przed nią na tyłku.
– Auu! – Zawył po czym wyjął spod swoich czterech liter rozbity kawałek talerza. Wszystko wyglądało to na swój sposób komicznie, ale Anastasii wcale nie chciało się śmiać a już szczególnie wtedy, gdy zobaczyła zmierzającego w ich kierunku szefa hotelu a do tego wielkiego fana reprezentacji Hiszpanii i Królewskich.
– Nic panu nie jest? Najmocniej pana przepraszam! – Zagadnął zdenerwowany wyciągając dłoń w kierunku Casillas by pomóc mu wstać. – W dzisiejszych czasach naprawdę ciężko jest znaleźć odpowiedzialnych pracowników. – Zmierzył dziewczynę wzrokiem. Ana zaczęła sprzątać ten cały bałagan. – Anastasio, pójdź proszę do pani Harris i odbierz swoją wypłatę, do południa ma cię tu nie być!
– Słucham? – Wtrąciła się jakby nie dowierzając.
– Nie będę powtarzał dwa razy! – Skwitował tonem nie znoszącym sprzeciwu.
– Ale to naprawdę nie jej wina, po prostu.. – Dorzucił bramkarz ale nie zdążył dokończyć bo właściciel hotelu mu przerwał.
– Nic mnie to nie obchodzi! –
– Żartuje pan? Nigdy się nie spóźniłam, zostawałam po godzinach, nie narzekałam a powinnam bo kokosów tu raczej nie zbijam a pan mnie wyrzuca bo jakiś pożal się Boże piłkarzyna koczował pod drzwiami w niewiadomym celu?! Właśnie! Po jaką cholerę! – Uniosła się jeszcze bardziej tym razem spoglądając na Ikera jednak ten nie odpowiedział. W jej oczach pojawiły się łzy. Została bez pracy. Cały jej świat legł w gruzach. Nie tylko jej przyszłość była teraz jeszcze bardziej niepewna. Pod wpływem impulsu chwyciła szklankę wody z najbliższego stolika i wylała jej zawartość wprost na głowę bramkarza. Właściciel hotelu zamarł a ona oddała mu szklankę i... wyszła.
– Zaczekaj! – Usłyszała za sobą głos Ikera ale się nie odwróciła.
Kilka dni później.
Ballack wszedł do hotelu i chwilę przypatrywał się blondynce urzędującej w recepcji. Uśmiechnął się i od razu do niej podszedł.
– Dzień dobry. – Zagadnął. – Szukam Anastasii, taka ładna brunetka z brązowymi oczyma i.. –
– Anastasia już u nas nie pracuje. – Przerwała mu.
– Słucham? – Odparł zszokowany. „No Ballack, myśl na pewno jest jakieś wyjście z tej sytuacji” – A czy w takim razie mógłbym dostać na nią jakieś namiary? Adres? Albo chociaż numer komórki? –
– Niestety nie mogę udzielić panu takich informacji, są tylko w posiadaniu szefa. Obawiam się, że żadna z pracujących tu dziewczyn nie była z nią na tyle blisko by.. – Ale on już nie słuchał nieco rozwścieczony wyszedł z hotelu i gdyby drzwi nie były obrotowe na pewno by nimi trzasnął.
„Nie przejmuj się, na pewno znajdziesz pracę” Przedrzeźniała się w myślach odtwarzając słowa siostry i zaznaczając pomarańczowym markerem ciekawsze ogłoszenia z jednej z gazet, którą kupiła dziś rano. Chwyciła komórkę ale kiedy zobaczyła na niej nieznany numer odrobinę wahała się czy powinna odebrać.
– Tak słucham. – Zdecydowała się wreszcie.
– Cześć, to ja… – Usłyszała znajomy głos. – Tylko nie odkładaj słuchawki! – I już skojarzyła kto dzwonił. Chciała się rozłączyć ale była zaintrygowana tym o co mogło chodzić. – Musze się z tobą zobaczyć…
– Jeśli tak tęsknisz za moim widokiem to poproś kogoś z obsługi hotelu niech puści ci nagranie z kamer monitoringu. Miłego oglądania, cześć. – Zakończyła rozmowę i odłożyła telefon na stolik.
Po chwili przyszedł sms o nieco niepokojącej mimo wszystko dla niej treści.
„Kawiarnia na rogu ulicy, ta nieopodal hotelu. 15:00. To ważne. Będę czekał. Nie sam.”
Od rana przeczuwała, że coś się wydarzy choć pozornie wszystko układało się pomyślnie. Kiedy Meredith zapytała, czy by jej nie zastąpiła Ana od razu się zgodziła. Kilka dodatkowych godzin bez wątpienia jej się przyda. Skierowała się do wyjścia by zanieść śniadanie do stolika starszych państwa, ale otwierając drzwi napotkała na opór… w postaci słynnego pana bramkarza. Nie dość, że przyłożyła mu drzwiami i to dość porządnie to o mało co oblałaby go kawą którą on odruchowo próbował złapać. Nie wspomni już o tym, że pośliznął się na jajecznicy i wylądował przed nią na tyłku.
– Auu! – Zawył po czym wyjął spod swoich czterech liter rozbity kawałek talerza. Wszystko wyglądało to na swój sposób komicznie, ale Anastasii wcale nie chciało się śmiać a już szczególnie wtedy, gdy zobaczyła zmierzającego w ich kierunku szefa hotelu a do tego wielkiego fana reprezentacji Hiszpanii i Królewskich.
– Nic panu nie jest? Najmocniej pana przepraszam! – Zagadnął zdenerwowany wyciągając dłoń w kierunku Casillas by pomóc mu wstać. – W dzisiejszych czasach naprawdę ciężko jest znaleźć odpowiedzialnych pracowników. – Zmierzył dziewczynę wzrokiem. Ana zaczęła sprzątać ten cały bałagan. – Anastasio, pójdź proszę do pani Harris i odbierz swoją wypłatę, do południa ma cię tu nie być!
– Słucham? – Wtrąciła się jakby nie dowierzając.
– Nie będę powtarzał dwa razy! – Skwitował tonem nie znoszącym sprzeciwu.
– Ale to naprawdę nie jej wina, po prostu.. – Dorzucił bramkarz ale nie zdążył dokończyć bo właściciel hotelu mu przerwał.
– Nic mnie to nie obchodzi! –
– Żartuje pan? Nigdy się nie spóźniłam, zostawałam po godzinach, nie narzekałam a powinnam bo kokosów tu raczej nie zbijam a pan mnie wyrzuca bo jakiś pożal się Boże piłkarzyna koczował pod drzwiami w niewiadomym celu?! Właśnie! Po jaką cholerę! – Uniosła się jeszcze bardziej tym razem spoglądając na Ikera jednak ten nie odpowiedział. W jej oczach pojawiły się łzy. Została bez pracy. Cały jej świat legł w gruzach. Nie tylko jej przyszłość była teraz jeszcze bardziej niepewna. Pod wpływem impulsu chwyciła szklankę wody z najbliższego stolika i wylała jej zawartość wprost na głowę bramkarza. Właściciel hotelu zamarł a ona oddała mu szklankę i... wyszła.
– Zaczekaj! – Usłyszała za sobą głos Ikera ale się nie odwróciła.
Kilka dni później.
Ballack wszedł do hotelu i chwilę przypatrywał się blondynce urzędującej w recepcji. Uśmiechnął się i od razu do niej podszedł.
– Dzień dobry. – Zagadnął. – Szukam Anastasii, taka ładna brunetka z brązowymi oczyma i.. –
– Anastasia już u nas nie pracuje. – Przerwała mu.
– Słucham? – Odparł zszokowany. „No Ballack, myśl na pewno jest jakieś wyjście z tej sytuacji” – A czy w takim razie mógłbym dostać na nią jakieś namiary? Adres? Albo chociaż numer komórki? –
– Niestety nie mogę udzielić panu takich informacji, są tylko w posiadaniu szefa. Obawiam się, że żadna z pracujących tu dziewczyn nie była z nią na tyle blisko by.. – Ale on już nie słuchał nieco rozwścieczony wyszedł z hotelu i gdyby drzwi nie były obrotowe na pewno by nimi trzasnął.
„Nie przejmuj się, na pewno znajdziesz pracę” Przedrzeźniała się w myślach odtwarzając słowa siostry i zaznaczając pomarańczowym markerem ciekawsze ogłoszenia z jednej z gazet, którą kupiła dziś rano. Chwyciła komórkę ale kiedy zobaczyła na niej nieznany numer odrobinę wahała się czy powinna odebrać.
– Tak słucham. – Zdecydowała się wreszcie.
– Cześć, to ja… – Usłyszała znajomy głos. – Tylko nie odkładaj słuchawki! – I już skojarzyła kto dzwonił. Chciała się rozłączyć ale była zaintrygowana tym o co mogło chodzić. – Musze się z tobą zobaczyć…
– Jeśli tak tęsknisz za moim widokiem to poproś kogoś z obsługi hotelu niech puści ci nagranie z kamer monitoringu. Miłego oglądania, cześć. – Zakończyła rozmowę i odłożyła telefon na stolik.
Po chwili przyszedł sms o nieco niepokojącej mimo wszystko dla niej treści.
„Kawiarnia na rogu ulicy, ta nieopodal hotelu. 15:00. To ważne. Będę czekał. Nie sam.”
_________________________________________________
kolejny rozdział nie wcześniej niż po 20 maja, chociaż kto wie. :p