– Anastasio, czy mogłabyś mi pomóc? – Ballack ponowił
pytanie a Włoszka zastanawiała się przez chwilę, czego on tak naprawdę od niej
oczekuje. Zaintrygowało ją to, że jego głos nie był teraz ani władczy, ani
przepełniony nieuzasadnioną jak dla niej wesołością. No dobra, może tylko
trochę. Ale, że niby ona ma teraz do niego wejść? Przebywanie z Michaelem sam
na sam, a już szczególnie w pomieszczeniu o powierzchni mniejszej niż jeden
metr kwadratowy to chyba nie jest dobry pomysł. A co jeśli będzie niekompletnie
ubrany? Tylko… Czy jej to właściwie robi jakąś różnicę? Przecież już widziała
go w samych bokserkach.
Weszła do środka. A jednak był kompletnie ubrany.
Statystycznie rzecz biorąc 99% kobiet przekraczających próg tej przymierzalni
byłoby teraz zawiedzione niczym Sergio Ramos eksperymentujący z blond farbą
przez co (dodając jeszcze to charakterystyczne spojrzenie) nieświadomie upodobnił
się niemalże do samego wielkiego Juppa Heynckesa. A co z tym 1%? Pewnie by
zemdlało na sam widok tej opalonej, przystojnej twarzy na której tak często
malował się leniwy uśmiech, chłodna a zarazem seksowna obojętność lub uroczy
grymas niezadowolenia, który wywoływał u kobiet nieodpartą chęć zaopiekowania
się nim i podjęcia wszelkich prób spełnienia jego oczekiwań.
– Coś się stało? – Niemiec skierował swoje zawadiackie
spojrzenie na jasne, przyozdobione słodkim uśmiechem od którego mocniej zabiło
mu serce, oblicze Anastasii.
– Suwak mi się chyba popsuł. – To chyba było ostatnia rzecz,
jakiej się spodziewała i jaką chciała usłyszeć.
– Zdejmij spodnie... –
– Co? – Wszedł jej w słowo. – Nie robię takich rzeczy na
pierwszej randce. – Uśmiechnął się szerzej ujawniając tym samym dwa rzędy
śnieżnobiałych zębów. Wyglądał dwa razy bardziej denerwująco i pięć razy bardziej
pociągająco niż zazwyczaj. Westchnęła przeciągle.
– Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. Zaraz przyniosę ci
jakieś inne. –
– Nie chce innych, chcę te. – Rzekł zdecydowanie i tym samym
jakby ucinając ewentualną dyskusję. Och, jak ona nie lubiła jak on się rządził.
Chociaż przekomarzanie się z nim to już inna sprawa.
A niech go szlag. Pomyślała. To była ostatnia para spodni w
tym rozmiarze. Czyżby o tym wiedział? Nie, aż taki przebiegły to on chyba nie
jest, a raczej nie wygląda.
No dobrze, wszyscy wiedzą, że się mylę, tym bardziej
Anastasia więc cofam to.
Czy gdyby panna Weyden umiejętnie nim pokierowała zgodziłby
się na inny fason? Michael i zgadzanie się na to, co się mu proponuje? To
absurdalne. I co z tym fantem zrobić? Westchnęła po raz kolejny. Zna go niemalże
od tygodnia i już majstruje mu przy rozporku. No pięknie się zaczyna.
– Chodź tu. – Rzuciła choć stał zaledwie kilka centymetrów
od niej jednocześnie mierząc go jakby obojętnym spojrzeniem.
– A może trochę milej? I bądź… ostrożna. – Mruknął a jego
twarz wykrzywił olśniewający uśmiech, obok którego nie można było przejść
obojętnie.
– Po prostu tu się coś zacięło, ale już jest w porządku. –
Skwitowała unosząc głowę na tyle, by móc na niego spojrzeć. Czuła się dziwnie,
a to uczucie cały czas się nasilało, kiedy tak patrzyła w niebieskie tęczówki
Niemca i widziała w nich swoje odbicie. Ballack w tej chwili rozmyślał nad
głównymi zastosowaniami tegoż pomieszczenia i na swojej liście nie znalazł ani
jednego punktu, który odpowiadałby temu, co on chciał w tej chwili robić i który
rozpoczynałby się na literę S. Ach, ci mężczyźni, tylko o sporcie myślą. Ana
czując, że już nie jest potrzebna wyszła z przebieralni. Drzwi z tej obok
uchyliły się nagle a w zasięgu jej wzroku pojawił się wysoki szatyn w obcisłym
T-shirtcie, który eksponował nie tylko jego mięsnie, ale i jego kolor wyraźnie
kontrastował z tatuażami na lewym przedramieniu.
– Czy mi też mogłaby pani pomóc? – Zapytał z nadzieją i
posłał kobiecie jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów.
– O nie, ta pani jest ze mną. – Wyraźnie podkreślił Michael
i z powrotem wciągnął brunetkę do środka.
– A to ty nie wiesz, że bliźnim należy pomagać? – Spytała
przesadnie trzepocząc swoimi długimi, czarnymi rzęsami.
– Mówisz zupełnie tak, jakby cię Kaka już zaczął nawracać. –
Podjął zmieniając koszulkę a ona bardzo starała się nie patrzeć, jednak jej nie
wyszło.
— ▪ —
Włoszka jak typowa kobieta rozglądała się po wystawach sklepowych
co oczywiście równało się z tym, że po części ignorowała paplaninę Ballacka a
jej ciemne oczy niczym rentgen prześwietlały wszystkie sklepowe półki. Nie
chodziło o to, że była nałogową zakupoholiczką i nie umiała oprzeć się tym
wszystkim atrakcyjnym cenom i wyprzedażom. Po prostu miała to zapisane w
genach.
– Teraz tutaj. – Michael tracił Anastasię porozumiewawczo jakby
wreszcie domagał się określonej reakcji i choć odrobinę uwagi z jej strony.
– Od kiedy gustujesz w damskich fatałaszkach? Czy ja o czymś
nie wiem? – Zakpiła spodziewając się po tym jakiejś ciętej riposty, ale nic
takiego nie nastąpiło. Chwycił jej drobną dłoń, splótł ich palce i ruszył do
środka dając jej tym samym znak, że ma iść za nim.
– Chciałem tylko zrobić prezent mojej dziewczynie. – No
proszę, a więc pan Ballack ma dziewczynę.
– A czy ona nie jest aby wypełniona powietrzem i nie wygląda
wiecznie jakby była zdziwiona? – Anastasia korzystając z okazji pozwoliła sobie
na od dawna planowany przejaw złośliwości w stosunku do Niemca. Ku jej
zdziwieniu wcale nie przyniosło jej to przyjemności. Mało tego, jego ostatnie
słowa dziwnie na nią zadziałały. Jej wyobraźnia od razu podsunęła jej obrazek,
na którym wysoka, wytapirowana, silikonowa blondynka klei się do Michaela a
sukienka ledwo zakrywa jej wielki, -
szkoda, że nie pełen celulitu - tyłek. Kobieta mimowolnie się skrzywiła. Bez
odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, czy zrobiła to dlatego, że mimo wszystko
ukłuło ją uczucie zazdrości, czy po prostu dlatego, że MB13 mógłby mieć taki
gust co do kobiet. Mężczyzna jakoś specjalnie nie zareagował na jej słowa.
Uniósł tylko brwi i zmierzył ją takim spojrzeniem, jakby właśnie wyobrażał
sobie jak wygląda nago i wcale się z tym nie krył. Ana skrzyżowała ręce na
piersi. No dobrze, już będzie grzeczna, tylko niech tak na nią nie patrzy.
– A ja mam ci pomóc wybrać, tak? Masz już coś konkretnego na
myśli? – Starała się udawać obojętną.
– Najchętniej kupiłbym jej jakąś fajną bieliznę, ale obawiam
się, że mogłaby opacznie zrozumieć taką formę prezentu. – Odparł bez
zastanowienia.
– To może buty? Kobiety uwielbiają buty. – Zaproponowała z
entuzjazmem.
– Nie wiem czy to dobry pomysł. Mógłbym nie trafić w jej
gust, mogłyby nie pasować do niczego… – Włoszka położyła dłoń na ramieniu
bruneta i zaczęła spokojnie.
– Michaelu, musisz wiedzieć, że powiedzmy jeśli buty nie
pasują w jakimś sensie do stroju, to na pewno pasują do bielizny. – Niemiec
teraz poświęcił więcej uwagi aby przyjrzeć się ciemnogranatowym szpilkom Any,
które na pierwszy rzut oka współgrały tylko z pomalowanymi na podobny odcień
paznokciami.
– Nie wódź mnie na pokuszenie. – Mruknął a ona podniosła
ręce w poddańczym geście.
– Może zamiast tracić czas, przybliżyłbyś mi jakoś jej
postać. Może wtedy łatwiej by mi było ci coś doradzić. – Rzuciła rozglądając
się po pomieszczeniu wypełnionym typowo kobiecymi częściami garderoby w
poszukiwaniu jakiegoś szkaradztwa. To mogłaby być interesująca forma zemsty.
– Jest mądra, ładna… właściwie bardzo ładna – Poprawił się
szybko spoglądają w jakiś bliżej nieokreślony punkt przed sobą. Anastasia miała
tylko nadzieję, że to nie wyeksponowany biust manekina, który stał w pobliżu. –
jest mniej więcej twojego wzrostu, figurę właściwie też ma podobną. –
– Ja bym chyba jednak obstawała przy butach. – Michael nie
miał pewności czy go w ogóle słuchała ponieważ właśnie przyglądała się jakimś
bluzkom. – Wiem, czarne szpilki będą idealne. No wiesz, uniwersalne, będą
pasowały do wszystkiego. – Niemiec tylko pokręcił głową.
– Nie, ona ma dużo czarnych rzeczy. Właściwie ubiera się
prawie tylko i wyłącznie na czarno, ciekawe dlaczego… –
– Może dlatego, że czarny wyszczupla? – Zmarszczyła nos w
ten swój charakterystyczny, nieco zabawny sposób kiedy zdała sobie sprawę, że
mówi o niej.
– Nie ma co wyszczuplać…–
– Ballack, czy ty sobie ze mnie żartujesz? –
– Nie, po prostu chciałem ci się jakoś odwdzięczyć. Bo
wiesz, to wcale nie miało tak wyglądać…–
– A nie przyszło ci do głowy, że może wystarczy zwykłe
„dziękuję”? Ewentualnie jakieś zapewnienie o tym, że przestaniesz być w
przyszłości taki arogancki i bezczelny? –
– To może jednak wrócimy do pomysłu z bielizną? – Uśmiechnął
się do niej nieziemsko a jej na chwilę zaparło dech piersiach. Dlaczego ta jego
przystojna gęba tak na nią działała?
– Ja naprawdę niczego od ciebie nie oczekuję…. –
— ▪ —
– Ale skoro już tu jesteś to może chociaż coś przymierz.
Proszę. –
– O, Michael użył słowa „proszę” – Zdziwiła się i zmrużyła
powieki. – Musieli cię podmienić kiedy się odkręciłam. – Niedowierzała.
– Więc? –
– No dobrze, przymierzę o ile w coś się wcisnę. – Kiedy
Niemiec usłyszał jej przesycony wesołością głos, od którego powoli się
uzależniał, zrobiło mu się jakoś tak… lżej.
– Na pewno coś znajdziemy. – Podjął przypatrując się
wieszakom z sukienkami. Przesuwał je to w prawo to w lewo aż wreszcie w jego
ręce trafiło krawieckie dzieło sztuki, tyle, że miało paskudny brzoskwiniowy
kolor, który kojarzył mu się tylko z tym pamiętnym popołudniem, kiedy jego
świat się zawalił.
– Niebieska. Niebieska będzie lepsza. – Odparł.
— ▪ —
– Nie wyjdę. Wstydzę się. – Michael uniósł brwi jakby nie
dowierzał w to, co słyszy.
– Nie przesadzaj, przecież nie każe ci wyjść nago… – …choć
właściwie bardzo bym chciał. Dokończył, ale to już w myślach. – Nie może być aż
tak źle. – I faktycznie nie było, bo kiedy pojawiła się przed nim niczym nimfa
wodna, nie wiedział na jakiej części jej ciała powinien skupić swój wzrok. Ta
sukienka była dla niej wprost stworzona. Teraz mógł w pełni podziwiać jej nagie
ramiona, które niczym peleryna okrywały długie, czarne loki…
– Chyba za dużo odsłania, nie sadzisz? –
I podziwiałby jeszcze więcej, gdyby nie facet, który pojawił
się praktycznie znikąd.
– Jak dla mnie, to mogłaby jeszcze więcej odsłaniać, bo
niezaprzeczalnie jest na co popatrzeć. – Ballack zgromił go wzrokiem. Wiedział,
że facet ma rację, ale to, że tak bezczelnie gapił się na Anastasię bardzo mu
przeszkadzało.
– Ciekawy jestem co na te słowa powiedziałaby pańska żona. –
Mruknął podnosząc się z sofy. Tego właśnie nienawidził – facetów, którzy
zamiast pilnować własnych żon podrywają inne kobiety, albo facetów, którzy
zamiast podrywać inne kobiety zajmują się cudzymi żonami.
Anastasia stała teraz naprzeciwko lustra i przez moment
przypatrywała się własnemu odbiciu. No dobrze, już nie tylko własnemu, bo
Michael stanął za nią. Mężczyzna położył dłonie na jej biodrach, nachylił się i
oparł brodę na jej ramieniu. Trochę zaskoczył tym brunetkę, ale to było dla
niej coś nowego, coś przyjemnego, kiedy tak pod wpływem jego dotyku serce
zaczynało szybciej pompować krew a ona prawie zapominała jak się oddycha. Była
trochę oszołomiona jego bliskością, jednak podobało jej się to. Najchętniej
odwróciłaby się i…
No właśnie, i?
– Mógłbym na ciebie patrzeć, trzymać cię w ramionach
godzinami. – Szepnął muskając nosem szyję brunetki. To był odruch, nie panował
nad tym. Przy niej w ogóle zapominał o swoich wcześniejszych postanowieniach,
nie poznawał sam siebie. Patrząc w ich wspólne odbicie nabierał przekonania, że
tym razem nie powinien a po prostu chce spróbować. Z Anastasią. Byłby jeszcze
większym idiotą gdyby zaprzepaścił szanse jaką w tym momencie daje mu los. Może
to jeszcze nie koniec? Może dopiero u jej boku zacznie tak naprawdę żyć? Bardzo
chciał w to wierzyć w każdym razie. Przeczucie mówiło mu, że Ana nie mówi mu
jednak wszystkiego. I miał rację. Włoszka toczyła właśnie w myślach ciężką
bitwę. „Daj sobie spokój, i tak nic z tego nie będzie. On tego nigdy nie
zrozumie. Nigdy.” Słowa te odbijały się echem w jej głowie powodując tym samym
nie małą dezorientację. Michael wzmocnił uścisk jakby bał się, że mu ucieknie.
I faktycznie, w końcu to zrobi, bo zda sobie sprawę, że na niego nie zasługuje.
– Zgubiłeś tam coś? – Odezwała się z trudem.
– Wcale nie patrzyłem. – Odpowiedział bez zastanowienia
patrząc jej w dekolt. – Dopiero teraz patrzę. I jeżeli nie masz nic przeciwko,
to chętnie bym sprawdził. – Ana odwróciła się, by móc spojrzeć w te jego pełne błękitu
ślepia, w których mogłaby niemalże utonąć i uwodzicielski uśmiech jak gdyby
zarezerwowany tylko dla niej. Ballack nadal ją obejmował a ona właśnie
poprawiała kołnierzyk jego koszuli. Wpatrzeni w siebie szeptali coś między sobą
by zaraz zanieść się śmiechem.
– Cóż za szczęśliwa para. – Stwierdziłby teraz zwykły
obserwator. O nie, ani nie do końca szczęśliwa, ani nie para.
— ▪ —
— ▪ —
— ▪ —
— ▪ —
— ▪ —
coż mogę przedstawić jako swoje usprawiedliwienie?
na pewno nie brak weny.
opowiadanie nie jest jeszcze nawet w połowie, a ja wykryłam u siebie bardzo dziwną przypadłość, wewnętrzną blokadę. zdałam sobie sprawę, że prędzej czy później będę musiała rozstać się z moimi bohaterami i nie bardzo mi się chyba jakoś ten pomysł podoba dlatego chyba na wpół świadomie wypieram się brakiem czasu i nic nie piszę, nie dodaję bo chcę jak najbardziej oddalić ten moment, kiedy będę musiała zakończyć tego bloga. ;)
czy Wam też jest trudno rozstawać się z Waszymi bohaterami? jak sobie z tym radzicie? ;)
ale dobra, mobilizuję się już. może nowymi projektami, jakie nie długo bede pragnęła rozpocząć zapełnię pustkę po Anie i Michaelu. no kurczę, to moi ulubieńcy chyba.
nie długo też powinien pojawić się rozdział na blogu o Benzemie. ;)
a tak poza tym jest świetnie. Bayern i Real dają radę. <3