Słabo pływała. Tak mówiła o sobie, ale z perspektywy obiektywnego obserwatora to było wręcz za dużo powiedziane. Kompletnie nie umiała pływać, jedynie nieporadnie unosiła się na wodzie. Jednak zmotywowana a do tego mocno rozzłoszczona kobieta potrafi pokonać swoje ograniczenia i tak, dzisiaj szło jej znacznie lepiej. W miarę możliwości - a trzeba przyznać, że przylegająca do ciała sukienka znacznie ograniczała jej ruchy - przemierzała basen w poszukiwaniu Ballacka… albo, chociaż jego ciała osadzonego na dnie, ażeby je w jakiś sposób stamtąd wyłowić. Wrodzony optymizm, nie ma co…
Niech ona znajdzie tego pożal się Boże topielca to już ona mu pokaże gdzie raki zimują! Jej duże brązowe oczy były pełne strachu, strachu o tego idiotę. Nigdzie go nie było a przecież nie mógł zniknąć od tak. Rozpłynąć się niczym kamfora. Prawie się poddała. Powinna była wezwać pomoc od razu a nie działać na własną rękę. Przeklinała w tej chwili swoją impulsywność. Myślała, że sama coś zdziała, dobre sobie. Ratownicza ze słonecznego patrolu się znalazła. Jej oczy zaszły łzami. Czy zamierzała płakać? Ależ skąd, tylko zwiększyć poziom wody w basenie.
Obraz stawał się coraz bardziej niewyraźny. Chwyciła dłońmi za brzeg by wreszcie się stamtąd wydostać. Jej uszy pochwyciły ciche, ale jakże znajome chrząknięcie. Przetarła oczy. To, co zobaczyła, kiedy przekręciła się w kierunku źródła dźwięku kompletnie wprawiło ją w osłupienie. Usta przybrały coś na miarę kształtu litery „o”. Długo nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Na jednym z leżaków jak gdyby nigdy nic leżał sobie Ballack i z niewinnym, wręcz głupkowatym uśmiechem przyglądał się poczynaniom Anastasii.
– Coś słabo mnie ratowałaś. Właściwie mógłbym się już dawno utopić. – Odparł z wyrzutem podnosząc się ze swojego miejsca. Wciąż miał na sobie tylko bokserki. Pojedyncze krople wody spływały z jego wilgotnych ciemnych włosów wprost na umięśnione ciało. Wyglądał tak, jakby właśnie brał udział w jednej z reklam.
– Idiota. – Oprzytomniała wreszcie. Śmiało spojrzała w te jego pełne błękitu ślepia starając się dać mu tym samym do zrozumienia, co o tym wszystkim sądzi. Ballack wytknął język w jej stronę i podążył wolnym krokiem w stronę basenu. Ana zmrużyła powieki. Stanowczo zbyt długo się w nią wpatrywał. Skłamałby, jeśli powiedziałby, że nie robiła na nim wrażenia. Nawet teraz, kiedy wyglądała prawie jak zmokła kura. Kiedy od tak po prostu wyciągnęła swoją drobną dłoń w jego kierunku, ten zaślepiony urokiem kobiety chwycił ją od razu nie spodziewając się nawet, że może zostać wciągnięty do wody, czemu towarzyszyło nie tylko charakterystycznie plusknięcie, ale i wesoły śmiech Włoszki. Skąd u niej taka ambiwalencja nastrojów? Sama nie wiedziała, ale na Michaela nie można było się długo gniewać. Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Zaskoczyła go, kiedy zauważył, że się do niego zbliża. A była bliżej, coraz bliżej, tak, że niemal stykali się ciałami. Prawie zapomniał jak się nazywa, kiedy nie śpiesząc się otoczyła rękoma jego szyję. Cóż, podatny na kobiece piękno to on zawsze był, ale żeby aż tak? Teraz czuł się niemal tak jak Ronaldo w magazynie wypełnionym pudełkami z żelem do włosów. Widok kusząco rozchylonych warg całkowicie go pochłonął.
Mściwa jest, lubię takie. Pomyślał, kiedy próbowała go podtopić zanurzając jego głowę w wodzie. Nie był jej dłużny, chwycił ją za nogę i pociągnął za sobą na dno basenu.
Boże. Ma 26 lat i jest taka niepoważna. Zachowuje się jak niewydarzona nastolatka siłując się z nim w wodzie. Nie mogła w to uwierzyć, bo to raczej do niej nie pasowało, ale było na swój sposób przyjemne. I liczyło się tylko tu i teraz. To, co było kiedyś odchodziło w niepamięć a trzeba przyznać, że każde z nich miało bardzo bogatą przeszłość, jednak o tym, to już innym razem…
– Impreza w basenie! – Rzucił podekscytowany Ramos odstawiając swojego drinka, po czym ruszył biegiem w stronę wymienionego przez siebie obiektu. Nie tracił nawet czasu by się rozbierać. Wskoczył do wody na tak zwaną "bombę" ochlapując przy tym Michaela i Anastasię.
Nie trzeba było długo czekać by zrobiło się tłoczno. Kaka przechadzał się brzegiem basenu niczym Anja Rubik na wybiegu w Paryżu dumnie prezentując wszystkim swoje nowiusieńkie, przecudnej urody rażące czerwienią bokserki z motywem w misie, które dostał wczoraj od żony na urodziny. Ma kobieta gust…
Ronaldo właśnie gonił Benzema, ponieważ wielkie dzieło fryzjerstwa artystycznego umiejscowione na głowie madryckiej siódemki zostało brutalnie zdewastowane po tym, jak Karim zaczął wypróbowywać na włosach Cristino grzebień Pepe. Dodajmy grzebień, z którym Pepe nigdy się nie rozstawał a dzisiejszego wieczora oddał go Benzemie w zamian za klucze - podkreślmy do jego własnego mieszkania, – które dziwnym trafem znalazły się w posiadaniu Karima. Khedira, jak to Khedira zasnął gdzieś pod krzakiem wprawiając tym samym jego dziewczynę – Lenę Gercke w niemałą histerię. Ci bardziej cywilizowani i stabilni psychicznie piłkarze wraz ze swoimi partnerkami wciąż bawili się w środku. Modrić, który użyczył swojej ekskluzywnej willi na potrzeby zorganizowania dzisiejszego bankietu teraz patrzył przez okno i załamywał ręce. Jak on teraz wytłumaczy żonie zniknięcie jej ukochanego wazonu – który zaraz po tym, jak Ozil udawał, że wznosi Puchar Ligii Mistrzów – rozsypał się w drobny mak? Może najlepsza taktyką byłoby udawanie, że go nigdy nie było? Lepiej niech zacznie sprzątać ten syf bo jeszcze wyjdzie na to, że przed jej powrotem nie zdąży…
– Lepiej bądź grzeczna. –
– Bo co? – Zapytała zadziornie Włoszka.
– Bo nie pożyczę ci mojej marynarki jak już wyjdziemy z basenu. – Odparł triumfalnie Ballack. – Nie wiem czy zauważyłaś, ale ta sukienka nie tylko bardzo przylega do ciała, ale i też prześwituje w co poniektórych miejscach. – Ana nie dowierzała. Nawet spojrzenie zaraz pożrę cię wzrokiem nie działało. Domyślała się, że blefował.
– Dobrze, w takim razie bądź tak miły i pomóż mi z suwakiem. – Odwróciła się do niego tyłem, po czym odgarnęła z pleców długie, ociekające wodą czarne włosy. – Skoro i tak prześwituje to mogę się jej pozbyć, przynajmniej będzie mi łatwiej wyjść z basenu. – Dokończyła ze stoickim spokojem, chociaż to wcale nie było łatwe, bowiem czuła na swojej szyi jego gorący oddech. I co teraz panie Ballack?
– Chciałabyś. – Prychnął. – To ja już ci z tym wyjściem pomogę. Nie chcę żebyś się przeziębiła. – Rzucił tonem nieznoszącym sprzeciwu spoglądając kątem oka na pozostałych gapiących się na nich zawodników Realu Madryt i chwycił ją na ręce. Jacy ci mężczyźni prości w obsłudze, tak łatwo dają się podpuszczać. Pomyślała obejmując rękoma szyję Michaela.
– Tylko mnie nie upuść. – Dodała kpiąco, ale brunet nie zareagował. Nie obdarzył jej choćby spojrzeniem. Nie był zły na Anę, raczej na siebie, bo to on ją do tego w jakiś sposób sprowokował. Myśl, że miałby pozbyć się jej sukienki była piekielnie kusząca, ale po pierwsze nie przy wszystkich, po drugie nie w basenie (chociaż dlaczego nie?) a po trzecie i najważniejsze na pewno nie tylko po to, by ułatwić jej wyjście z tego pierdolonego basenu. Michael ogarnij się. Powtarzał w myślach starając się udawać niewzruszonego jednak to nie było łatwe szczególnie, gdy go dotykała, gdy on dotykał ją. – Domyślałam się, że blefujesz. No wiesz.. z tym prześwitywaniem sukienki… – Odezwała się kiedy odstawił ją na ziemi i chwycił swoje ubrania.
– … więc ty też posunęłaś się do blefu. – Podłapał szybko. – Teraz zaczynam żałować, że ci nie pomogłem. – Odparł przekornie, choć wcale tak nie myślał.
– A ja zaczynam żałować, że wskoczyłam za tobą do wody. – Dodała wskazując tym samym na swoją sukienkę. – Teraz chuchaj żeby wyschła. – Zażartowała.
– Mieszkam niedaleko, chodź. Wysuszysz się, przebierzesz a potem cię odwiozę. –
Anastasia przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Starała się w myślach odtworzyć dalszy możliwy przebieg wydarzeń dzisiejszego wieczora. W mieszkaniu Ballacka na dodatek. Niemiec tylko westchnął.
– Nie doszukuj się w mojej propozycji żadnych podtekstów. –
– Ufam ci. – Rzuciła dając tym samym do zrozumienia, że się zgadza. Ją samą zaskoczyły słowa, które wydobyły się z jej ust. No, ale powrót do domu w przemoczonej sukience nie byłby najrozsądniejszym pomysłem.
– Wiem. – Michael zrobił dłuższą pauzę a kiedy naciągnął na siebie spodnie i uporał się z ich zapięciem zwrócił swoje szafirowe oczy na jej oblicze. Ciemne pasma mokrych włosów lepiły się do jej bladych policzków. – I nie chciałbym tego zepsuć. – Dokończył. Czuła, że mówi szczerze. Tak, Ballack należał raczej do tych zawsze szczerych jednostek, które myślały, że zmienią świat i w nosie miały to, że komuś mogłyby się nie spodobać ich poglądy. Michael jasno i otwarcie, nie bacząc przy tym na możliwe konsekwencje przedstawiał swoje racje wzbudzając tym zaufanie innych. A może była to tylko maska, spaczona forma manipulacji a wszystko po to, by osiągnąć jakiś wcześniej obrany cel?
Niech ona znajdzie tego pożal się Boże topielca to już ona mu pokaże gdzie raki zimują! Jej duże brązowe oczy były pełne strachu, strachu o tego idiotę. Nigdzie go nie było a przecież nie mógł zniknąć od tak. Rozpłynąć się niczym kamfora. Prawie się poddała. Powinna była wezwać pomoc od razu a nie działać na własną rękę. Przeklinała w tej chwili swoją impulsywność. Myślała, że sama coś zdziała, dobre sobie. Ratownicza ze słonecznego patrolu się znalazła. Jej oczy zaszły łzami. Czy zamierzała płakać? Ależ skąd, tylko zwiększyć poziom wody w basenie.
Obraz stawał się coraz bardziej niewyraźny. Chwyciła dłońmi za brzeg by wreszcie się stamtąd wydostać. Jej uszy pochwyciły ciche, ale jakże znajome chrząknięcie. Przetarła oczy. To, co zobaczyła, kiedy przekręciła się w kierunku źródła dźwięku kompletnie wprawiło ją w osłupienie. Usta przybrały coś na miarę kształtu litery „o”. Długo nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Na jednym z leżaków jak gdyby nigdy nic leżał sobie Ballack i z niewinnym, wręcz głupkowatym uśmiechem przyglądał się poczynaniom Anastasii.
– Coś słabo mnie ratowałaś. Właściwie mógłbym się już dawno utopić. – Odparł z wyrzutem podnosząc się ze swojego miejsca. Wciąż miał na sobie tylko bokserki. Pojedyncze krople wody spływały z jego wilgotnych ciemnych włosów wprost na umięśnione ciało. Wyglądał tak, jakby właśnie brał udział w jednej z reklam.
– Idiota. – Oprzytomniała wreszcie. Śmiało spojrzała w te jego pełne błękitu ślepia starając się dać mu tym samym do zrozumienia, co o tym wszystkim sądzi. Ballack wytknął język w jej stronę i podążył wolnym krokiem w stronę basenu. Ana zmrużyła powieki. Stanowczo zbyt długo się w nią wpatrywał. Skłamałby, jeśli powiedziałby, że nie robiła na nim wrażenia. Nawet teraz, kiedy wyglądała prawie jak zmokła kura. Kiedy od tak po prostu wyciągnęła swoją drobną dłoń w jego kierunku, ten zaślepiony urokiem kobiety chwycił ją od razu nie spodziewając się nawet, że może zostać wciągnięty do wody, czemu towarzyszyło nie tylko charakterystycznie plusknięcie, ale i wesoły śmiech Włoszki. Skąd u niej taka ambiwalencja nastrojów? Sama nie wiedziała, ale na Michaela nie można było się długo gniewać. Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Zaskoczyła go, kiedy zauważył, że się do niego zbliża. A była bliżej, coraz bliżej, tak, że niemal stykali się ciałami. Prawie zapomniał jak się nazywa, kiedy nie śpiesząc się otoczyła rękoma jego szyję. Cóż, podatny na kobiece piękno to on zawsze był, ale żeby aż tak? Teraz czuł się niemal tak jak Ronaldo w magazynie wypełnionym pudełkami z żelem do włosów. Widok kusząco rozchylonych warg całkowicie go pochłonął.
Mściwa jest, lubię takie. Pomyślał, kiedy próbowała go podtopić zanurzając jego głowę w wodzie. Nie był jej dłużny, chwycił ją za nogę i pociągnął za sobą na dno basenu.
Boże. Ma 26 lat i jest taka niepoważna. Zachowuje się jak niewydarzona nastolatka siłując się z nim w wodzie. Nie mogła w to uwierzyć, bo to raczej do niej nie pasowało, ale było na swój sposób przyjemne. I liczyło się tylko tu i teraz. To, co było kiedyś odchodziło w niepamięć a trzeba przyznać, że każde z nich miało bardzo bogatą przeszłość, jednak o tym, to już innym razem…
– Impreza w basenie! – Rzucił podekscytowany Ramos odstawiając swojego drinka, po czym ruszył biegiem w stronę wymienionego przez siebie obiektu. Nie tracił nawet czasu by się rozbierać. Wskoczył do wody na tak zwaną "bombę" ochlapując przy tym Michaela i Anastasię.
Nie trzeba było długo czekać by zrobiło się tłoczno. Kaka przechadzał się brzegiem basenu niczym Anja Rubik na wybiegu w Paryżu dumnie prezentując wszystkim swoje nowiusieńkie, przecudnej urody rażące czerwienią bokserki z motywem w misie, które dostał wczoraj od żony na urodziny. Ma kobieta gust…
Ronaldo właśnie gonił Benzema, ponieważ wielkie dzieło fryzjerstwa artystycznego umiejscowione na głowie madryckiej siódemki zostało brutalnie zdewastowane po tym, jak Karim zaczął wypróbowywać na włosach Cristino grzebień Pepe. Dodajmy grzebień, z którym Pepe nigdy się nie rozstawał a dzisiejszego wieczora oddał go Benzemie w zamian za klucze - podkreślmy do jego własnego mieszkania, – które dziwnym trafem znalazły się w posiadaniu Karima. Khedira, jak to Khedira zasnął gdzieś pod krzakiem wprawiając tym samym jego dziewczynę – Lenę Gercke w niemałą histerię. Ci bardziej cywilizowani i stabilni psychicznie piłkarze wraz ze swoimi partnerkami wciąż bawili się w środku. Modrić, który użyczył swojej ekskluzywnej willi na potrzeby zorganizowania dzisiejszego bankietu teraz patrzył przez okno i załamywał ręce. Jak on teraz wytłumaczy żonie zniknięcie jej ukochanego wazonu – który zaraz po tym, jak Ozil udawał, że wznosi Puchar Ligii Mistrzów – rozsypał się w drobny mak? Może najlepsza taktyką byłoby udawanie, że go nigdy nie było? Lepiej niech zacznie sprzątać ten syf bo jeszcze wyjdzie na to, że przed jej powrotem nie zdąży…
– Lepiej bądź grzeczna. –
– Bo co? – Zapytała zadziornie Włoszka.
– Bo nie pożyczę ci mojej marynarki jak już wyjdziemy z basenu. – Odparł triumfalnie Ballack. – Nie wiem czy zauważyłaś, ale ta sukienka nie tylko bardzo przylega do ciała, ale i też prześwituje w co poniektórych miejscach. – Ana nie dowierzała. Nawet spojrzenie zaraz pożrę cię wzrokiem nie działało. Domyślała się, że blefował.
– Dobrze, w takim razie bądź tak miły i pomóż mi z suwakiem. – Odwróciła się do niego tyłem, po czym odgarnęła z pleców długie, ociekające wodą czarne włosy. – Skoro i tak prześwituje to mogę się jej pozbyć, przynajmniej będzie mi łatwiej wyjść z basenu. – Dokończyła ze stoickim spokojem, chociaż to wcale nie było łatwe, bowiem czuła na swojej szyi jego gorący oddech. I co teraz panie Ballack?
– Chciałabyś. – Prychnął. – To ja już ci z tym wyjściem pomogę. Nie chcę żebyś się przeziębiła. – Rzucił tonem nieznoszącym sprzeciwu spoglądając kątem oka na pozostałych gapiących się na nich zawodników Realu Madryt i chwycił ją na ręce. Jacy ci mężczyźni prości w obsłudze, tak łatwo dają się podpuszczać. Pomyślała obejmując rękoma szyję Michaela.
– Tylko mnie nie upuść. – Dodała kpiąco, ale brunet nie zareagował. Nie obdarzył jej choćby spojrzeniem. Nie był zły na Anę, raczej na siebie, bo to on ją do tego w jakiś sposób sprowokował. Myśl, że miałby pozbyć się jej sukienki była piekielnie kusząca, ale po pierwsze nie przy wszystkich, po drugie nie w basenie (chociaż dlaczego nie?) a po trzecie i najważniejsze na pewno nie tylko po to, by ułatwić jej wyjście z tego pierdolonego basenu. Michael ogarnij się. Powtarzał w myślach starając się udawać niewzruszonego jednak to nie było łatwe szczególnie, gdy go dotykała, gdy on dotykał ją. – Domyślałam się, że blefujesz. No wiesz.. z tym prześwitywaniem sukienki… – Odezwała się kiedy odstawił ją na ziemi i chwycił swoje ubrania.
– … więc ty też posunęłaś się do blefu. – Podłapał szybko. – Teraz zaczynam żałować, że ci nie pomogłem. – Odparł przekornie, choć wcale tak nie myślał.
– A ja zaczynam żałować, że wskoczyłam za tobą do wody. – Dodała wskazując tym samym na swoją sukienkę. – Teraz chuchaj żeby wyschła. – Zażartowała.
– Mieszkam niedaleko, chodź. Wysuszysz się, przebierzesz a potem cię odwiozę. –
Anastasia przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Starała się w myślach odtworzyć dalszy możliwy przebieg wydarzeń dzisiejszego wieczora. W mieszkaniu Ballacka na dodatek. Niemiec tylko westchnął.
– Nie doszukuj się w mojej propozycji żadnych podtekstów. –
– Ufam ci. – Rzuciła dając tym samym do zrozumienia, że się zgadza. Ją samą zaskoczyły słowa, które wydobyły się z jej ust. No, ale powrót do domu w przemoczonej sukience nie byłby najrozsądniejszym pomysłem.
– Wiem. – Michael zrobił dłuższą pauzę a kiedy naciągnął na siebie spodnie i uporał się z ich zapięciem zwrócił swoje szafirowe oczy na jej oblicze. Ciemne pasma mokrych włosów lepiły się do jej bladych policzków. – I nie chciałbym tego zepsuć. – Dokończył. Czuła, że mówi szczerze. Tak, Ballack należał raczej do tych zawsze szczerych jednostek, które myślały, że zmienią świat i w nosie miały to, że komuś mogłyby się nie spodobać ich poglądy. Michael jasno i otwarcie, nie bacząc przy tym na możliwe konsekwencje przedstawiał swoje racje wzbudzając tym zaufanie innych. A może była to tylko maska, spaczona forma manipulacji a wszystko po to, by osiągnąć jakiś wcześniej obrany cel?