- Ana, zaczekaj! - Krzyknął Iker za wychodzącą z budynku kobietą, pogrążoną we własnych rozmyślaniach. Kiedy do uszu Anastasii dobiegł charakterystyczny, niski i bardzo przyjemny dla ucha, głos bramkarza Realu Madryt natychmiast zatrzymała się i obróciła w jego kierunku. Lewy kącik jej ust uniósł się nieznacznie ku górze tworząc przy tym zalążek czarującego uśmiechu. Serce Casillasa zabiło mocniej. Westchnął, po czym obdarował ją jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, za który jego fanki z całego świata - każda bez wyjątku - dałyby się zabić. Albowiem było w tym mężczyźnie coś niesamowitego, co w połączeniu z nienaganną aparycją sprawiało, że wiele atakowanych przez trądzik nastolatek znanych jako zagorzałe "fanki Realu" autentycznie mdlało na jego widok.
A prywatnie? Prywatnie Iker był wielkim fanem Anastasii. Ta kobieta skradła jego serce, a mówiąc dosadniej własnoręcznie pozbawiła go tego jakże ważnego organu, by móc przechowywać go u siebie, najlepiej w słoiku i by wykorzystać go gdy tylko przyjdzie pora, gdyby na przykład jej własne serce pękło i rozbiło sie na miliony kawałeczków, których nie skleiłby nawet najlepszy klej świata. Właśnie tak się czuł, ponieważ ta drobna dwudziestosześciolatka traktowała go wyłącznie jak przyjaciela. A on owszem, był najlepszym przyjacielem, ale Michaela Ballacka, który to z kolei zaskarbił sobie względy Any. Casillas bardzo mu tego zazdrościł i to sprawiło, że w jego sercu zagościła niechęć do tego osobnika, który zdobył to, czego on sam pragnął. Podczas nie do końca uzasadnionej nieobecności Ballacka przez prawie dwa tygodnie, bramkarz Królewskich był chyba najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, gdyż mógł spędzić mnóstwo czasu z ukochaną kobietą, nieważne, że ona nie odwzajemniała jego uczuć. To dla niej zrezygnował ze związku z Sarą. Szkoda, że tak późno zdał sobie sprawę z tego, co tak naprawde czuje do tej pięknej brunetki. Tyle, że on jej nigdy tego nie powie, a przynajmniej nie teraz, bo to przekreśliłoby między nimi wszystko. Gdy Michael powrócił, numer jeden Realu Madryt zdał sobie sprawę, iż jego sytuacja jest beznadziejna. Nigdy nie zdobędzie kobiety, która w brutalny i zarazem nieświadomy - jakby była kleptomanką - sposób skradła mu serce. Jednak będzie na każde jej zawołanie, może to mu sie kiedyś opłaci. Właśnie o beznadziejności sytuacji Casillas pragnął porozmawiać z Aną, jednak odkrył również coś, o czym nie miał pojęcia.
- Co słychać, mistrzu? - Zagadnęła z szerokim uśmiechem uwidaczniającym dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. Przy Ikerze czuła się bezpiecznie, swobodnie a do tego wszystkie problemy i zmartwienia znikały. A ostatnio myślała wyłącznie o dziwnym zachowaniu Michaela, który praktycznie wyprosił ją z mieszkania po dziwnym telefonie. Martwiła sie o niego, a jednocześnie była trochę zła, ponieważ nie mówił jej o wszystkim. Znowu zaczął budować między nimi niewidoczną ścianę, która jednak skutecznie ich od siebie oddzielała.
- Chciałem pogadać. - Wyjaśnił spoglądając w jej otoczone długimi, czarnymi rzęsami ciemnobrązowe oczy. Wręczył jej kubek z kawą, za który brunetka uprzejmie podziękowała i zgodnie ruszyli w kierunku parku, gdzie cisza i spokój sprzyjały wszelkim rozmowom a ładne widoki tylko cieszyły oczy. Casillas nie miał w zwyczaju owijać w bawełnę. Od razu zabrał się sedna.
- Od jakiegoś czasu nie widzę już dla siebie miejsca w Realu... Rozglądałem się za czymś. Poważnie rozważałem Serie A.. - Przerwał na moment aby zobaczyć jej reakcje. - ...więc postanowiłem coś więcej dowiedzieć się o Włoszech i włoskich drużynach. W Internecie znalazłem pewien artykuł, który szczególnie przykuł moją uwagę. I zdjęcia. Wiesz, dopiero po przeczytaniu go uświadomiłem sobie, że nic o Tobie nie wiem... - Westchnął cicho mierząc wzrokiem czubki własnych butów. Anastasia natomiast upiła łyk kawy i przez chwilę powróciła myślami do swojej przeszłości. Wielu rzeczy nie chciała pamiętać.
- Naprawdę nie wiem co mam Ci powiedzieć... Wiem, że nigdy nie zapomnę tego co się stało, ale przyjechałam tu by zacząć wszystko od nowa. Teraz wiesz kim jestem... Niedługo wszyscy się dowiedzą, wiem iż to nieuniknione. Iker, ja po prostu... Ja po prostu chciałabym żyć normalnie. Pogodziłam się już z tym, ale nie chce by ktokolwiek rozgrzebywał stare rany i traktował mnie z przesadnym współczuciem... Ty teraz także zmieniłeś swoje nastawienie do mnie, prawda? Ja nie potrzebuje litości ani współczucia. Chce żyć, mieć tylko dobre wspomnienia... - Mówiła nieco chaotycznie, lecz jak najbardziej szczerze. Iker bez zastanowienia przytulił Anastasię do siebie. Gładził ją po plecach i napawał się wonią jej perfum. Cieszył się, że choć przez chwile miał ją w swoich ramionach.
Carbonero przez chwile przyglądała sie parze, starając się opanować swoje emocje. Jak wiadomo od zawsze była zazdrosna o Ikera. Co z tego że ją zostawił? Jeszcze tego pożałuje.
- Co za uroczy widok. Normalnie porzygać się można. - Skwitowała, a kąciki jej ust uniosły się nieco, tworząc przy tym lekki, aczkolwiek i tak sztuczny uśmiech. Brunetka wyswobodziła sie delikatnie z uścisku bramkarza i skoncentrowała swoją uwagę na jak zwykle zbyt przesadnie umalowanej dziennikarce. - Widzę, że nie marnujesz czasu. - Zwróciła się do Anastasii. - Ale to zrozumiałe, taki mężczyzna jak Michael, nie zadowoli się na dłuższą metę byle czym. Nie dziwne, że postanowił wrócić do swojej byłej... - Brunetka oniemiała na moment. Nie wierzyła w to co usłyszała. Zmrużyła powieki zastanawiając się o czym tak naprawde mówi była dziewczyna Ikera. Dziennikarka uśmiechnęła się jeszcze szerzej, widząc, że wzbudziła zainteresowanie swoich słuchaczy. Ich miny były jednoznaczne.
- Jak to? Wy nic nie wiecie? - Zaśmiała się a na jej opalonym obliczu widać było cień satysfakcji. - No tak, w sumie nie powinnam być zaskoczona. Ballack skutecznie wyciszył prase, co na pewno wiele go kosztowało. - Kontynuowała Sara.
- Ja też cenię sobie swoją prywatność, dlatego teraz mam świadomość, że związek z Tobą to był mój największy życiowy błąd. - Wtrącił sie Casillas, czym rozwścieczył dziennikarkę, która po głębszym zastanowieniu jakby nie patrzeć, sama pchała Anę w jego ramiona, przy użyciu takich informacji. To wydawało mu sie dość dziwne. I po raz koejny okazało się, że tak naprawde to nic nie wie o ludziach, którzy w jakiś sposób byli mu bliscy.
❋❋❋
Anastasia naprawdę niepokoiła się o Michaela, tym bardziej, że odkąd wrócił zachowywał się nieco dziwnie. Do tego ostatnim razem wyprosił ją z mieszkania, uprzednio odbierając telefon, który trochę go zdenerwował.
Teraz wszelkie obawy ustąpiły miejsca wściekłości. Słowa, które wydostały się spomiędzy ust Carbonero, pomalowanych szminką o krwistym odcieniu, jaki w ogóle nie pasował właścicielce wydawały się sensowne i bardzo zabolały brunetkę.
Ana nie chciała czekać, musiała jak najszybciej skonfrontować się z Ballackiem i wszystko zakończyć. i wszystko wyjaśnić.
Pewnie gdzieś w głębi serca miała nadzieję, że to nie prawda. Chyba nie była gotowa, na to co zobaczyła, albowiem kiedy drzwi mieszkania Ballacka otworzyły się, zamarła na moment i nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa.
I to nie z powodu Michaela.
Zastanawialiście sie kiedyś jakie to uczucie, kiedy bliska osoba wbije wam nóż w plecy?
No tak, przecież nie było takiej potrzeby. Nawet wam to przez myśl nie przeszło.
Za uchylonymi drzwiami mieszkania stała kobieta. Jej smukłe, opalone ciało owinięte było jedynie jasnym, miękkim ręcznikiem, a długie kasztanowe loki spięte były w luźny kucyk. Może i właśnie wyszła spod prysznica, ale i tak wyglądała zjawiskowo. Tak, to była ta sama kobieta, którą Ana mijała ostatnio kiedy wychodziła z budynku. Cóż za przypadek.
- Kim pani jest? - Zapytała w końcu brunetka, starając się aby jej głos nie zadrżał. Nieznajoma skierowała spojrzenie swoich szmaragdowych oczu na blade oblicze Weyden.
- Nie wydaje mi się, abym musiała tłumaczyć się byle komu. - Rzekła pewnym siebie tonem, gotowa zamknąć drzwi, ale powstrzymała sie na sekunde. - Mój mąż nie lubi kiedy nachodzi się go w domu. - Dodała z kpiącym uśmieszkiem i zniknęła z zasięgu wzroku Any. Tylko tyle i aż tyle.
Czemu brunetka miałaby nie wierzyć w jej słowa?
❋❋❋
Niezbyt wesoły Mesut siedział przy barze jednego z najbardziej popularnych klubów w Hiszpanii, nie tylko w towarzystwie którejś z kolei szklaneczce mega drogiej whisky, ale również Gerarda Pique. Sprawiło to, że Królewscy, którzy właśnie przybyli zaczęli się zastanawiać czy aby ich Özil nie zbratał się z wrogiem. Jak się jednak okazało, Pique czekał na swoje zamówienie a kiedy je dostał zmierzył w kierunku siedzącej przy stoliku Shakiry. Mesut odprowadził wzrokiem obrońcę Barcelony i cicho westchnął, co nie uszło uwadze Khediry, Ramosa, Ronaldo i Keplera, którzy przybyli tu aby - nie oszukujmy się - zatankować tego wieczoru do pełna, albowiem była ku temu okazja.
- Hej, Mes. Co jest? - Zapytał nieco zmartwiony ostatnim zachowaniem kolegi Kepler. Mesut skierował swoją opaloną twarz w jego strone i nieco się skrzywił.
- Jak to co, nie wiecie? Mandy mnie zostawiła... dla innego. Niedługo nie będę schodził z pierwszych stron gazet, a na każdym moim zdjęciu będzie widać jak wielkie rogi mi wyrosły... -
- Co? Jak to? - Niedowierzał Ramos. Özil tylko wzruszył ramionami.
- Ale w czym ty niby jesteś od niego gorszy? -
- Nie wiem, Mandy powiedziała po prostu, że odchodzi a swoją decyzję uzasadniła tym, że ponoć mam obsesje na punkcie piłki nożnej. Wyśmiałem ją. A potem zapytałem czy to transfer definitywny czy tylko chwilowe wypożyczenie... -
- Musiała sie wkurzyć. - Napomknął Pepe na co Mesut kolejny raz wzruszył ramionami.
- A ty byś się nie wkurzał gdybyś w nocy dostał z łokcia bo naszemu Mesuciątku najwyraźniej śniło sie, że jest w polu karnym i stara sie uciec przed goniącym go Suarezem, wrzeszcząc przy tym w niebogłosy, że ma czosnek i nie zawaha sie go użyć? - Odezwał się wreszcie dobrze poinformowany w sytuacji Khedira. - Wiem, bo Mandy zwierzała sie Lenie.
- Ładne rzeczy... - Podsumował Ronaldo. - zresztą każdemu zdarzają się koszmary, mi na przykład często się śni, że wycofano produkcje żelu do włosów, albo wychodze na boisko niezrobiony... - Mesut najwyraźniej był nie w formie ponieważ nie skomentował tego.
- Także wiecie, najpierw się ucieszyłem, wolność, te sprawy, ale później zdałem sobie sprawę, że mi jej brakuje. -
- Özil sięgnął po kolejną whisky ale Pepe go powstrzymał.
- No cóż, stało się. - Skwitował. (...)
❋❋❋❋❋❋❋❋❋ ❋❋❋❋❋❋❋❋ ❋❋❋❋❋❋❋❋❋
Co prawda z opóźnieniem, ale mamy nowy rozdział - początek nowej serii.
Nowa seria = nowi bohaterowie
Jeśli ktoś to jeszcze czyta, proszę o komentarz. Enjoy. ;)
Co prawda z opóźnieniem, ale mamy nowy rozdział - początek nowej serii.
Nowa seria = nowi bohaterowie
Jeśli ktoś to jeszcze czyta, proszę o komentarz. Enjoy. ;)